Sir Arthur C. Clarke zmarł w nocy z 18 na 19 marca 2008 roku. Był wspaniałym wizjonerem i kultowym pisarzem science-fiction. Sir Arthur miał 90 lat. Zmarł w szpitalu na ukochanej przez siebie Sri Lance z powodu niewydolności oddechowej.
Sir Arthur C. Clarke był znany szeroko jako wybitny autor fantastyki naukowej, wielokrotny laureat nagród Hugo i Nebuli – wymieniany obok Roberta Heinleina i Isaaka Asimova jako członek „Wielkiej Trójki”. Jego opowiadanie pt. „The Sentinel” stało się podstawą scenariusza filmu Stanleya Kubricka pt. „2001: Odyseja kosmiczna” i książki o tym samym tytule.
Żadna inna książka, jakiegokolwiek autora, nigdy tak na mnie nie wpłynęła i już zapewne nie wpłynie.
W Polsce Arthur C. Clarke znany był głównie jako autor powieści, cykli powieści oraz zbiorów opowiadań takich jak: „Odyseja Kosmiczna”, „Spotkanie z Ramą”, „Gwiazda”, „Spotkanie z meduzą”, „Miasto i gwiazdy”, „Koniec dzieciństwa”, „Kowboje oceanu”.
Clarke był jednak również niezwykłym wizjonerem. Ukończył matematykę i fizykę na King’s College w Londynie, a w 1945 roku opublikował artykuł, w którym zaproponował zasady komunikacji dla satelitów geostacjonarnych – ideę, którą zrealizowano 25 lat później. Miał zatem ogromny wkład w rozwój techniki satelitarnej.
Współpracował też z amerykańskimi naukowcami przy projektowaniu statków kosmicznych i systemów ich wystrzeliwania. Był też orędownikiem idei pokojowego wykorzystania przestrzeni kosmicznej.
Clarke był także autorem wielu niezrealizowanych jeszcze pomysłów, jak koncepcji windy kosmicznej lub wykorzystania przez ludzkość przestrzeni pod powierzchnią morza.
Jego prace przyniosły mu wiele wyróżnień, przede wszystkim szlachecki tytuł „sir” oraz nominację do Pokojowej Nagrody Nobla, a także 1982 Marconi International Fellowship, złoty medal Instytutu Franklina, Nagrodę Lindbergha i inne. Orbita geostacjonarna 36,000 km powyżej równika nosi jego imię z nadania Międzynarodowej Unii Astronomicznej.
Mimo że od lat 60. walczył z syndromem post-polio, pozostał bardzo aktywny do ostatnich dni życia. Od 1956 roku mieszkał na Sri Lance, ponieważ chciał być blisko fascynujących go morskich głębin.
W wywiadzie dla The Associated Press wyznał, że nie żałuje, iż nigdy nie poleciał w kosmos, jednak wysłał na orbitę DNA z kosmyka włosów. Jak mówił, „może pewnego dnia jakaś wyższa cywilizacja napotka ten relikt wymarłego gatunku i zaistnieję po raz drugi”.
Po odejściu S.Lema to kolejna potężna strata dla literatury science-fiction. Dzięki książkom, do których bardzo często wracam i zapewne będę wracał wizje Clarke’a na zawsze pozostaną w mojej pamięci.
Mam nadzieję, że doświadczasz teraz – Clarke – takiej podróży w jaką na kartach powieści wyprawiłeś Dawida Bowman’a… [’]
źródło foto: http://www.biography.com/people/arthur-c-clarke-9249620




Spotkałem się z określeniem Wielka Czwórka pisarzy Science Fiction , w ramach tego określenia liczony jest jescze A.E Van Vogt
Zgadza się. Czytałem trochę opowiadań Vogta, ale nigdy pełnej powieści. Trzeba będzie nadrobić.